Motywacji do napisania i – co istotniejsze – wydania książki jest dokładnie tyle, ilu jest autorów. Są tacy, którzy robią to wyłącznie dla pieniędzy. Piszą na zamówienie, zgodnie z panującymi modami, pod dyktando publiczności. Inni robią to ze względów terapeutycznych. Pisaniem rozprawiają się z mniej lub bardziej upiornymi demonami, a na końcu terapii uznają, że szkoda, by zabazgrane od pierwszej do ostatniej strony notatniki zostały w szufladzie. Są też pisarze z misją, którzy wierzą, że pisaniem zmienią świat i ludzi, że niosą im pomoc, czasem ulgę. Niektórzy wpisują książkę w plan kariery, uznając ten punkt za potwierdzenie i umocnienie osiągnięć i pozycji w konkretnej dziedzinie rozwoju zawodowego. Zdarzają się autorzy, którzy piszą, by ocalić od zapomnienia. Dla jednych jest to rozrywka, hobby uprawiane po godzinach. Dla innych sposób na życie i cel sam w sobie. Zwykle nie są to łatwe zmagania i jednoznaczne, oczywiste decyzje. Wszak nie bez powodu nad pisarską profesją roztacza się romantyczna i tajemnicza aura, która pociąga i fascynuje tak wielu. Uczucie, które towarzyszy autorowi, gdy pierwszy raz bierze do ręki nowo wydaną książkę z własnym nazwiskiem na okładce trudno opisać. To niewiarygodna i jedyna w swoim rodzaju mieszanka ekscytacji, ogromnej radości, podniecenia, niepokoju i zdenerwowania. Duma i lęk. Ulga i gorączkowa niecierpliwość. Poczucie spełnienia i gonitwa myśli. I choć wcale nie brzmi to bajkowo, chyba każdy z nas – nawet ci, którzy się nie przyznają – marzy, by choć raz stać się bohaterem tej magicznej sceny. Owej magiczności dowodzi fakt, że nie ma znaczenia, czy bohater jest pisarzem debiutantem, czy wydaje swoje naste dzieło. Emocje zawsze działają z tą samą potężną siłą. Czas na chwilę absolutnej szczerości Czy choć raz pomyślałeś/pomyślałaś, że chciałbyś/chciałabyś napisać kiedyś…